Czy legalni bukmacherzy wyprą ostatecznie zagranicznych?

Nielegalni kuszą zakładami bez podatku
Co więcej, od jakiegoś czasu niektórzy zagraniczni bukmacherzy kontaktują się ze swoimi dawnymi klientami w Polsce i namawiają ich do powrotu do gry. Bywa, że wprowadzają ich przy tym w błąd, sugerując, że są w trakcie ubiegania się o licencję albo że ich sytuacja prawna jest „niejednoznaczna”. Kto da się namówić, ryzykuje konsekwencje za złamanie prawa, albowiem w Polsce obowiązują kary za grę w firmach bez licencji.
Podatek to niski kurs rzeczywisty
Legalni bukmacherzy są o tyle w trudnej sytuacji, że w czystej walce konkurencyjnej z zagranicznymi rywalami nie mają de facto szans ze względu na bardzo wysoki podatek. Polski ustawodawca, ponoć kierując się intencją walki z hazardem, obłożył każdy zakład 12-procentową daniną, co sprawia, że gra jest w zasadzie nieopłacalna. Rzeczywiste kursy u legalnych bukmacherów są, bo muszą być, znacznie niższe niż u tych z Malty czy Gibraltaru. Jeśli np. firma bez licencji oraz licencjonowana oferują na jakieś zdarzenie kurs 2.0, to u legalnego bukmachera wynosi on w rzeczywistości tylko 0,88 × 2 = 1.76. Sprawia to między innymi, że gra systemowa, czyli rodzaj inwestowania w zakłady, jest de facto nieopłacalna.
Na domiar złego polski rynek legalnych bukmacherów dopiero się rozwija. Na przykład firma Superbet pozwala on-line przygotować zakład, ale trzeba z nim podreptać do punktu obsługi – przez Internet zagrać się jeszcze nie da.
Klucz tkwi w regulacjach podatkowych
Legalni bukmacherzy starają się więc skusić polskich graczy wysokimi bonusami, jak choćby Lvbet. Bonus powitalny wynosi tu aż 1000 złotych. Inni nie pozostają w tyle. Niestety, ich jedyna rzeczywista przewaga nad nielicencjonowaną konkurencją z zagranicy polega na tym, że polski gracz jest u nich skutecznie chroniony przez prawo. W razie sporu z bukmacherem z raju podatkowego nie może on liczyć na pomoc ze strony UOKiK. Nie zdecydowałby się też na obronę swoich praw w zagranicznym sądzie, bo nie byłoby go na to stać.
Żeby pomóc polskiej branży bukmacherskiej, Ministerstwo Finansów musiałoby zaproponować inny system podatkowy, nieobciążający graczy, lecz firmy od ich zysków. Na to się jednak na razie nie zanosi.
Reklama: