Panie wyjdą z cienia

Chorzowianin 2009-07-01
Kiedyś jeśli mówiło się o siatkówce i piłce ręcznej, to głównie przez pryzmat rozgrywek męskich. Teraz to uległo zmianie. Chciałbym, żeby kiedyś podobnie było w futbolu - przyznaje Robert Góralczyk, trener z Chorzowa, nowy selekcjoner kobiecej reprezentacji Polski.
Panie wyjdą z cienia
Przed tygodniem informowaliśmy o nominacji dla Roberta Góralczyka. Dziś „Chorzowianin” przeprowadził z nim rozmowę.

- Reprezentacja kobiet do lat 17, potem do lat 19, teraz seniorki. Starannie zaplanował pan swoją ścieżkę kariery.

- Może to tak wyglądać, ale przyznam, że takich rzeczy nie da się zaplanować. Cieszę się natomiast, że mam możliwość kontynuacji swojej pracy, że dostrzeżono to, co zrobiłem i wybrano moją kandydaturę. Większość zawodniczek, z którymi pracowałem w tamtych drużynach, znajduje się obecnie w kadrze seniorskiej. Nawet 90 procent.

- Ostatnio można było pana spotkać na meczach męskich drużyn. Trudno się będzie przestawić?

- To fakt, że najpierw pomagając Michałowi Probierzowi w Polonii Bytom, a potem już samodzielnie pracując w II-ligowym Przeboju Wolbrom, trochę oddaliłem się od piłki kobiecej. Nie sądzę jednak, żeby był problem z przestawieniem się. Jestem człowiekiem kontaktowym, więc zarówno z piłkarkami, jak i piłkarzami, potrafię się dogadać. Nie mam obaw, że nie będę wiedział, jak zachować się w szatni. Do kobiet trzeba mieć trochę inne podejście, ale to nie stanowi dla mnie problemu. Jak już wspomniałem, znam praktycznie wszystkie dziewczyny, które zamierzam powołać na najbliższe zgrupowanie. Dogadamy się.

- Skoro mowa o zgrupowaniu - kiedy rozpoczyna pan pracę w roli selekcjonera reprezentacji kobiet?

- Drużyna zbierze się 2 sierpnia na krótkim zgrupowaniu poprzedzającym mecz towarzyski z Holandią. Zagramy go na wyjeździe 8 sierpnia. To jedyny sprawdzian przed startem eliminacji do mistrzostw świata 2011.

- O mundial bić się będziemy z Ukrainą, Węgrami, Rumunią oraz Bośnią i Hercegowiną. Jak ocenia pan szanse naszego zespołu?

- To jest grupa, jakiej nie było i długo może nie być. Faworytkami są Ukrainki, które jako jedyne z tego grona wystąpią w finałach najbliższych mistrzostw Europy. To właśnie z nimi przyjdzie nam rozpocząć eliminacje MŚ - gramy 19 sierpnia u siebie. Następnie 24 sierpnia jedziemy na Węgry. Ten zespół, a także Rumunki i Bośniaczki prezentują poziom podobny lub nawet niższy od naszego. Niestety droga na mundial jest bardzo długa i trudna. Wygrana w grupie to dopiero pierwszy krok. Zwycięzcy ośmiu grup rozegrają jeszcze między sobą baraże.

- Polki nigdy dotąd nie grały w wielkiej imprezie. Pewnie marzy się panu, by to zmienić.

- Oczywiście, że do eliminacji przystąpimy z nadziejami. Jednak dla mnie ważne są nie tylko te mecze. Każdy ma swoją wizję pracy, a w mojej mieści się także popularyzacja kobiecej odmiany futbolu. Spójrzmy na siatkówkę czy piłkę ręczną. Kiedyś jeśli mówiono o tych sportach, to głównie przez pryzmat rozgrywek męskich. Teraz to uległo zmianie. Chciałbym, żeby kiedyś podobnie było w futbolu. Kobieca piłka pewnie nigdy nie dorówna u nas męskiej, ale dobrze by było, gdyby przynajmniej wyszła z jej cienia.

- Na jaki okres dogadał się pan z działaczami PZPN?


- Z formalnego punktu widzenia ani ja, ani prezes Grzegorz Lato nie złożyliśmy podpisu na umowie, ale wkrótce ma to nastąpić. Będziemy jeszcze rozmawiać o szczegółach. Z mojej strony padnie propozycja kontraktu 18-miesięcznego. Tyle mniej więcej trwać będą eliminacje do MŚ. To dobry okres do rozliczeń.

Rozmawiał Michał Fabian

Reklama:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.