Żywa historia Ruchu

Chorzowianin 2010-04-23 | Komentarzy: 0
Tego jeszcze nie było. W muzeum w Chorzowie zorganizowana została wystawa Ruchu Chorzów. Z okazji dziewięćdziesięciolecia klubu na 120 metrach kwadratowych można od wtorku podziwiać eksponaty związane z przebogatą historią niebieskich.
Żywa historia Ruchu
Słup informacyjny z pożółkłymi afiszami. Czcionka zdradza, że pochodzą z innej epoki. Na nich zaproszenia na mecze. Z VFB Stuttgart, F.C. Szeged, czy Pogonią Lwów. Wycinki z gazet. Coś o rodzinie Ruchu, zdjęcie Wilimowskiego i informacja, że strzelił łodzianom 10 (słownie dziesięć!) bramek. Tak wystawa wita gości. Już w przedsionku chorzowskiego muzeum. Nawet gdyby bardzo chciały, afisze pojawiające się przed dzisiejszymi meczami, nie mogą ich zastąpić. Choć starają się jak mogą, bo z okazji dziewięćdziesięciolecia próbują naśladować te archiwalne.

Wystawę oficjalnie otwarto dokładnie 90 lat po tym, jak założono jednosekcyjny klub piłkarski Ruch, we wtorek, 20 kwietnia. Nietypowo. Zagrzewającą do boju pieśń „Piłka nożna to jest bardzo piękna gra” przypomniał gościom baryton Jan Maria Dyga. - Cieszę się, że oficjalna inauguracja obchodów jubileuszowych odbywa się w muzeum – mówił Marek Kopel, prezydent Chorzowa. Zadowolenia nie kryła też Katarzyna Sobstyl, prezes Ruchu. W imieniu spółki odebrała mnóstwo niebiesko-białych wiązanek kwiatów i życzeń. Najczęściej dotyczyły piętnastego mistrzostwa.

  - Wystawa jest próbą zebrania materialnych okruchów historii klubu, znajdujących się w różnych miejscach. Zasoby klubowych pamiątek i trofeów są niestety w znacznej mierze przerzedzone – przyznaje Andrzej Godoj, komisarz, który wspólnie z Krzysztofem Gołąbem zadbał o to, by ekspozycja była przygotowana profesjonalnie. Ale też z sercem. Obaj bowiem są kibicami „niebieskich”.

W trzech salach chorzowskiego muzeum dominuje piłka nożna, ale wystawa przypomina o innych sekcjach sportowych (kolarskiej, bokserskiej, podnoszenia ciężarów, szachów i piłki ręcznej). Opowieść rozpoczyna się na początku lat dwudziestych XX wieku i prowadzi gości przez kolejne lata, sukcesy i porażki, aż do dziś. Są puchary, fotografie, stroje klubowe, medale, odznaki, bilety, programy meczowe, zestawy naczyń z logo klubu, karty z autografami. Nie zapomniano o europejskich pucharach i meczach chorzowian w reprezentacji. Jest też kącik multimedialny, gdzie można obejrzeć stare wywiady i fragmenty meczów Ruchu.

- Najstarsze eksponaty pochodzą z lat dwudziestych. Niestety, nie udało nam się dotrzeć do żadnych pamiątek z samego roku założenia – tłumaczy A. Godoj. Trudno mu wskazać te najcenniejsze. Po dłuższej chwili zastanowienia wskazuje fotografię z 1934 roku. Brakuje na niej Ernesta Wilimowskiego. Władze komunistyczne uznawały go za zdrajcę i w latach pięćdziesiątych poleciły usunąć go z fotografii.

Zebranie wszystkich eksponatów trwało ponad rok. - Lwia część wystawy pochodzi ze zbiorów klubowych. Sporo też pamiątek przekazali byli piłkarze Ruchu, którzy obdarzyli nas szczególnym zaufaniem. To dla nich bardzo cenne pamiątki i trodno bylo się z nimi rozstawać – dodaje.

Sporo swoich zdjęć przekazał organizatorom Eugeniusz Lerch. Mistrz Polski z 1960 roku. - To były inne czasy niż dziś. Nie dostaliśmy absolutnie żadnych cennych nagród. Tylko zegarek, trochę rzeczowych nagród. A graliśmy z wielkim zaangażowaniem – wspomina.

Na wystawie zabrakło trofeów sprzed 1960 roku. - Nie dziwie się, że nie ma pucharów sprzed wojny, które pewnie zabrali hitlerowcy, ale zastanawiam się, dlaczego nigdzie nie można było znaleźć trofeów z lat pięćdziesiątych – dodaje komisarz wystawy. Jest jeszcze jedna cenna rzecz, której na wystawie próżno szukać, choć wcześniej mówiło się, że tam trafi. To mechanizm Omegi, legendarnego zegara ze stadionu przy Cichej.

Mimo bezcennej kolekcji pamiątek największe zainteresowanie podczas wernisażu wzbudził jednak honorowy gość, Gerard Cieślik. Był przez kibiców oblegany z każdej strony. Tak jakby to on był najcenniejszym „eksponatem” wystawy. Z radością dzielił się autografami. - Ta wystawa to kawał pięknej historii. Dla mnie najcenniejsze jest moje zdjęcie z Teodorem Peterkiem. Wzruszam się, gdy na nie patrzę – wskazywała żywa legenda Ruchu.
Paweł Mikołajczyk

Reklama:

Dyskusja:

Polityka plików "cookie"

Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub wykorzystanie. Więcej informacji można znaleźć w polityce prywatności.