Potrafią w Holandii dostrzec piękno Włoch
- Już nie mamy gdzie dawać kurtek, a tam kolejny autobus podjeżdża – chwytała się za głowę szatniarka w Młodzieżowym Domu Kultury. W środę 17 grudnia już po raz czwarty rozdano statuetki Człowieka-Anioła dla ludzi, którzy wspierają osoby niepełnosprawne. W uroczystości wzięli udział podopieczni chorzowskich ośrodków Rehabilitacyjno Edukacujno Wychowawczych i zaprzyjaźnieni goście.
Oczekiwanie na przyjście dziecka na świat można porównać do planowania wspaniałej, wymarzonej podróży do Włoch. Kupujesz wtedy mnóstwo przewodników i piszesz cudowny plan. Zobaczysz Koloseum, posąg Dawida, popłyniesz wenecką gondolą. To wszystko jest bardzo ekscytujące. Po miesiącach przygotowań nadchodzi wreszcie ten wymarzony dzień, pakujesz bagaże i… ruszasz w drogę.
Polskie Stowarzyszenie na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym w Chorzowie prowadzi dwie placówki OREW, do których uczęszczają osoby do 25. roku życia. – Aby niepełnosprawne dzieci otrzymały te same szanse co ich rówieśnicy, aby je wychowywać i dawać mu szczęśliwe dzieciństwo, potrzeba zaangażowania i wysiłku całej rodziny niepełnosprawnego. Bez oddanych serc i pomocy darczyńców i sponsorów byłoby nam naprawdę bardzo trudno. Dlatego sponsorów i darczyńców wyróżniamy statuetkami Człowieka-Anioła – mówiła Laura Tomkiewicz-Montowska, przewodnicząca zarządu komisarycznego Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym.
Kilka godzin później samolot ląduje, a stewardesa wchodząc na pokład mówi: „Witajcie w Holandii”. - W Holandii? - mówisz - Co to znaczy? Przecież chciałem lecieć do Włoch, powinienem być teraz we Włoszech, całe życie marzyłem, aby zwiedzić Włochy! - Nastąpiła niespodziewana zmiana planów. Wylądowali Państwo w Holandii i musicie tu już zostać. Nie ma powrotu.
Aby dzieci niepełnosprawny mogły choć trochę żyć tak, jak wymarzyli sobie tego ich rodzice, niezbędna jest pomoc i zaangażowanie wielu ludzi. W tym roku doceniono firmę prywatną, szkołę i wieloletniego pracownika. Janina Rostkowska, właścicielka firmy Prior z Chorzowa otrzymała statuetkę Człowieka-Anioła za propagowanie akcji przekazywniaa jednego procenta podatku na rzecz instytucji pożytku publicznego oraz za druk plakatów i ulotek na potrzeby stowarzyszenia. – To co w tej chwili przeżywam, jest najpiękniejszym momentem w moim życiu. Bardzo Dziękuję wam, że przyjęliście naszą dłoń. Przyjmijcie też nasze serca – powiedziała J. Rostkowska.
Zatem musisz tu wysiąść, kupić nowe podręczniki, nauczyć się całkiem nowego języka. Ale z drugiej strony, spotkasz tu ludzi, których w innym przypadku nie miałbyś możliwości poznać.
Druga statuetka powędrowała do młodzieży koła wolontariuszy Iskra działającego przy Zespole Szkół Technicznych nr 2. Jak wymieniali organizatorzy statuetkę otrzymali za wspólne przedsięwzięcia teatralne, organizację imprez, współpracę z pracownikami Warsztatów Terapii Zajęciowej, za uśmiech, serce i radość oraz niezapomniane wrażenia artystyczne. – W dzisiejszych czasach nie jest łatwo być aniołem. Wcale nie trzeba wiele więcej mieć, żeby dużo dać. Cieszę się, że w tych czasach, kiedy mówi się, że mamy trudną młodzież, mam u siebie blisko setkę wolontariuszy, którzy dają to, co najważniejsze, czyli siebie – powiedział Krzysztof Trembaczowski, który w towarzystwie trójki wolontariuszy odebrał statuetkę dla szkoły. Największe owacje otrzymała Katarzyna Mejewska, która od początku funkcjonowania stowarzyszenia opiekuje się niepełnosprawnymi dziećmi.
Gdy inni, których znasz, będą wyjeżdżać i wracać z twoich wymarzonych Włoch, ty przez resztę życia będziesz mówić: Tak, to tam właśnie miałem pojechać, tam planowałem być. I żal z tym związany pewnie nigdy nie minie, gdyż utrata marzeń jest najbardziej bolesna. Lecz jeśli spędzisz całe życie, opłakując fakt, że nie dane Ci było dotrzeć do Włoch, nie dostrzeżesz w pełni, jak pięknym krajem może być Holandia.
* W relacji wykorzystałem tekst Emily Pearl Kingsley, matki chłopca z zespołem Downa, który został odczytany podczas uroczystości rozdania statuetek Człowieka-Anioła.
Reklama: