Czy szpital dziecięcy dostanie kasę z NFZ?
Chorzowianin 2012-11-29
|
Komentarzy: 2
Pachnący nowością szpital, z pompą otwarty nowy blok operacyjny, nowoczesny tomograf i świetne recenzje pacjentów. Co z tego, skoro wisi nad szpitalem groźba likwidacji jednego z najlepszych oddziałów w regionie.

Oliwka Habraszka-Sapińska na rękach mamy Sandry w korytarzu oddziału hematologii i onkologii | fot. Mariusz Banduch
Oliwka ma 2 latka i trzy miesiące. We wrześniu lekarze zdiagnozowali jej raka złośliwego z przerzutami na płuca. Przez sześć dni w tygodniu otrzymuje chemię. Nie wiadomo jak długo jeszcze potrwa kuracja, ale lekarze są dobrej myśli.
- Tutaj jest świetna opieka. Otrzymujemy pomoc i wsparcie. Oliwka ma się czym bawić. Nie nudzi jej się. Jest pięknie. Dzieci nie myślą o chorobie. Nie wyobrażam sobie, by zamknęli ten oddział – mówi Sandra Habraszka, mama Oliwki.
Dziewczynka jest pacjentką oddziału hematologii i onkologii Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii. To jeden z trzech oddziałów (obok okulistyki i ortopedii), które w tym roku przynoszą straty. W sumie ponad osiem milionów złotych.
- Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Za czasów finansowania przez kasy chorych i NFZ zwykle bilansowaliśmy budżet, czasem nawet mieliśmy nadwyżkę. Pierwszy raz generujemy tak dużą stratę – tłumaczy Grzegorz Szpyrka, dyrektor ChCPiO.
Straty szpitala biorą się z realizowania nadwykonań, czyli leczenia większej ilości pacjentów niż było zapisane w kontrakcie. - Nie powiem małym dzieciom, przepraszam, nie możemy was leczyć. Przyjmiemy każdego pacjenta – dodaje dyrektor szpitala.
Problem bierze się z tego, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce finansować nadwykonań w podobnej skali, co w poprzednich latach. W 2008 i 2009 NFZ finansował 90 procent nadwykonań, rok później 70 procent, w 2011 roku to było 60 procent. W tym roku była groźba, że fundusz w ogóle nie zapłaci szpitalowi za nadwykonania.
Wczoraj jednak odbyło się spotkanie prezydenta Chorzowa, dyrektora szpitala i dyrektora śląskiego oddziału NFZ. - Dyrektor śląskiego NFZ zapewnił prezydenta, że Fundusz zapłaci szpitalowi za część tzw. „nadwykonań”, ale dziś jest za wcześnie, by powiedzieć jaki będzie to procent – czytamy w oficjalnym komunikacie rzecznika prasowego Urzędu Miasta.
O tym, czy słowo dyrektora NFZ się sprawdzi dowiemy się dopiero w lutym przyszłego roku.
Co jednak, jeśli słowne zapowiedzi nie spełnią się?
Wtedy w grę wchodzi likwidacja oddziałów. Ona może być konieczna, jeśli w tym roku strata finansowa szpitala będzie wyższa niż amortyzacja. Grzegorz Szpyrka, dyrektor szpitala, szacuje, że w tym roku strata wyniesie ponad 8 milionów złotych. To więcej niż wartość amortyzacji (ok 6 mln), a w takim wypadku ustawa wymaga podjęcia konkretnych kroków.
- Trzeba będzie szpital przekształcić w spółkę, a jeśli będzie spółka, to trzeba będzie zlikwidować oddziały generujące straty – tłumaczy dyrektor.
Zdaniem Wiesława Ciężkowskiego, zastępcy prezydenta Chorzowa (miasto jest organem założycielskim szpitala) likwidacja oddziałów nie wchodzi w grę. Miasto nie może też wykładać pieniędzy na leczenie ludzi. - Za leczenie odpowiada Narodowy Fundusz Zdrowia. Każdy odprowadza składkę. Możemy jedynie pomóc kupując sprzęt albo jako gwarant kredytów – mówi W. Ciężkowski.
Dyrektor ChCPiO w celu szukania oszczędności obniżył wszystkim pracownikom pensje o 12 procent. Ten zabieg pomoże zaoszczędzić ponad 3 miliony złotych.
O tym, czy mała Oliwka będzie mogła liczyć na dalsze leczenie w chorzowskim szpitalu, dowiemy się w przyszłym roku.
- Tutaj jest świetna opieka. Otrzymujemy pomoc i wsparcie. Oliwka ma się czym bawić. Nie nudzi jej się. Jest pięknie. Dzieci nie myślą o chorobie. Nie wyobrażam sobie, by zamknęli ten oddział – mówi Sandra Habraszka, mama Oliwki.
Dziewczynka jest pacjentką oddziału hematologii i onkologii Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii. To jeden z trzech oddziałów (obok okulistyki i ortopedii), które w tym roku przynoszą straty. W sumie ponad osiem milionów złotych.
- Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Za czasów finansowania przez kasy chorych i NFZ zwykle bilansowaliśmy budżet, czasem nawet mieliśmy nadwyżkę. Pierwszy raz generujemy tak dużą stratę – tłumaczy Grzegorz Szpyrka, dyrektor ChCPiO.
Straty szpitala biorą się z realizowania nadwykonań, czyli leczenia większej ilości pacjentów niż było zapisane w kontrakcie. - Nie powiem małym dzieciom, przepraszam, nie możemy was leczyć. Przyjmiemy każdego pacjenta – dodaje dyrektor szpitala.
Problem bierze się z tego, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce finansować nadwykonań w podobnej skali, co w poprzednich latach. W 2008 i 2009 NFZ finansował 90 procent nadwykonań, rok później 70 procent, w 2011 roku to było 60 procent. W tym roku była groźba, że fundusz w ogóle nie zapłaci szpitalowi za nadwykonania.
Wczoraj jednak odbyło się spotkanie prezydenta Chorzowa, dyrektora szpitala i dyrektora śląskiego oddziału NFZ. - Dyrektor śląskiego NFZ zapewnił prezydenta, że Fundusz zapłaci szpitalowi za część tzw. „nadwykonań”, ale dziś jest za wcześnie, by powiedzieć jaki będzie to procent – czytamy w oficjalnym komunikacie rzecznika prasowego Urzędu Miasta.
O tym, czy słowo dyrektora NFZ się sprawdzi dowiemy się dopiero w lutym przyszłego roku.
Co jednak, jeśli słowne zapowiedzi nie spełnią się?
Wtedy w grę wchodzi likwidacja oddziałów. Ona może być konieczna, jeśli w tym roku strata finansowa szpitala będzie wyższa niż amortyzacja. Grzegorz Szpyrka, dyrektor szpitala, szacuje, że w tym roku strata wyniesie ponad 8 milionów złotych. To więcej niż wartość amortyzacji (ok 6 mln), a w takim wypadku ustawa wymaga podjęcia konkretnych kroków.
- Trzeba będzie szpital przekształcić w spółkę, a jeśli będzie spółka, to trzeba będzie zlikwidować oddziały generujące straty – tłumaczy dyrektor.
Zdaniem Wiesława Ciężkowskiego, zastępcy prezydenta Chorzowa (miasto jest organem założycielskim szpitala) likwidacja oddziałów nie wchodzi w grę. Miasto nie może też wykładać pieniędzy na leczenie ludzi. - Za leczenie odpowiada Narodowy Fundusz Zdrowia. Każdy odprowadza składkę. Możemy jedynie pomóc kupując sprzęt albo jako gwarant kredytów – mówi W. Ciężkowski.
Dyrektor ChCPiO w celu szukania oszczędności obniżył wszystkim pracownikom pensje o 12 procent. Ten zabieg pomoże zaoszczędzić ponad 3 miliony złotych.
O tym, czy mała Oliwka będzie mogła liczyć na dalsze leczenie w chorzowskim szpitalu, dowiemy się w przyszłym roku.
Paweł Mikołajczyk
Reklama:
Dyskusja:
~smutny
IP: 79.190.*.*
2012-11-29 15:30:56
Pacjenci mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość niestety nie dotyczy to pracowników szpitala. Pracownicy przymusowo musieli oddać w 2010 roku 10% pensji oraz fundusz socjalny a w tym roku następne 12% czyli już 22% na ratowanie szpitala! Sytuacja w szpitalu jest krytyczna a pracownicy, którzy nie wyrazili zgody na podpisanie aneksu obniżającego pensję otrzymali wypowiedzenie pracy!
~aa
IP: 83.22.*.*
2012-12-08 20:52:07
place na te kasy chorych a potem nfz od 8lat. korzystalem moze z 15razy z ich uslug i to najczesciej glownie jakies male pierdoly byly, typu leczenie gryp i przeziebien. nie wiem czemu oni nie maja w kolko nie maja kasy? to tak jest ze wszyscy non stop chorują czy co ? gdzie te pieniadze?