Strajk w hucie: Rozmowy zerwano
Chorzowianin 2012-04-05
|
Komentarzy: 1
Hutnicy byli gotowi pójść na kompromis. Zarząd nie.

Mirosław Pyka spotyka się z rodziną pod bramą zakładu | fot. Paweł Mikołajczyk
Poranne rozmowy przedstawicieli strajkujących z zarządem Huty nie przyniosły żadnych rezultatów. Załoga nie chce już rozmawiać z Józefem Spikiem, prezesem Huty Baory. Strajkującym nie brak determinacji. - Możemy strajkować nawet do Bożego Narodzenia. Do skutku – mówi Mirosław Pyka, hutnik.
Wczoraj w dwóch miejscach, pod stalownią i rurownią, odprawiona została msza w intencji strajkujących. Ks. Piotr Machoń, proboszcz parafii Jezusa Chrystusa Dobrego Pasterza bez wahania zgodził się na nabożeństwo. - Trzeba ludziom pomagać - stwierdził. Jak relacjonuje, atmosfera liturgii była jak najbardziej godna.
Zobacz video z czwartku 5.04.2012
Niemal pewnym jest, że Wielkanoc hutnicy spędzą na terenie zakładu. Wtedy też odprawiona zostanie kolejna msza święta pod bramami. - Nie ukrywamy, niektórzy są nieco załamani. Podczas ostatniej mszy niejeden z nas uronił łezkę. Bo zamiast być z rodzinami musimy siedzieć tutaj – mówi M. Pyka.
- Wszyscy chcieliby być w domu. Jest to jednak nierealne. Musimy walczyć o swoje. Nie pozwolimy doprowadzić do zamknięcia huty. To przecież nasz chleb – dodaje.
Hutnicy przyznają, że jeszcze rano byli w stanie pójść na kompromis. - Zaproponowaliśmy, że załadujemy dwa tiry. Oczekiwaliśmy jednak czegoś w zamian – mówi Tomasz Maik, hutnik.
Strajkujący nie wykluczają dalszych negocjacji. - Musimy w końcu pójść na jakiś kompromis. Nie interesują nas oświadczenia. Chcemy zapewnień, że nie będzie zwolnień pracowników – zaznaczają strajkujący.
Hutnicy nie ukrywają, że rozmowy z prezesem Spikiem nic nie wnoszą. - Liczymy na rozmowy z kimś kompetentnym. Może nawet z samym panem Karkosikiem lub prezesem Alchemii panią Wściubiak-Hankó. - Postój przynosi przecież straty. Nasza huta jest znana na całym świecie. Przynosi zyski. Komuś w końcu zacznie zależeć na tym by zakład prosperował.
Strajkujący potwierdzają, że jedna z firm ochroniarskich miała ich siłą wyrzucić z terenu zakładu. - Okazała się, że firma nie chciała podjąć tego zadania – mówi T. Maik.
Hutnicy przyznają, że czują wsparcie nie tylko rodzin i mieszkańców Chorzowa. - Wspierają nas nie tylko hutnicy z innych zakładów ale też górnicy, pracownicy marketów oraz innych zakładów i cały Batory – mówi M. Pyka.
Pracownikom Huty Batory 30 kwietnia kończy się układ zbiorowy, który gwarantuje im liczne przywileje i dodatki. - Chcemy żaby nasze rodziny miały lepiej. Żeby nasza sytuacja finansowa się nie zmieniła. Wszystko wskazuje na to, że i tak wszystko ulegnie zmianie i zostaniemy z gołą pensją 1500 zł – mówią strajkujący.
Wczoraj w dwóch miejscach, pod stalownią i rurownią, odprawiona została msza w intencji strajkujących. Ks. Piotr Machoń, proboszcz parafii Jezusa Chrystusa Dobrego Pasterza bez wahania zgodził się na nabożeństwo. - Trzeba ludziom pomagać - stwierdził. Jak relacjonuje, atmosfera liturgii była jak najbardziej godna.
Zobacz video z czwartku 5.04.2012
Niemal pewnym jest, że Wielkanoc hutnicy spędzą na terenie zakładu. Wtedy też odprawiona zostanie kolejna msza święta pod bramami. - Nie ukrywamy, niektórzy są nieco załamani. Podczas ostatniej mszy niejeden z nas uronił łezkę. Bo zamiast być z rodzinami musimy siedzieć tutaj – mówi M. Pyka.
- Wszyscy chcieliby być w domu. Jest to jednak nierealne. Musimy walczyć o swoje. Nie pozwolimy doprowadzić do zamknięcia huty. To przecież nasz chleb – dodaje.
Hutnicy przyznają, że jeszcze rano byli w stanie pójść na kompromis. - Zaproponowaliśmy, że załadujemy dwa tiry. Oczekiwaliśmy jednak czegoś w zamian – mówi Tomasz Maik, hutnik.
Strajkujący nie wykluczają dalszych negocjacji. - Musimy w końcu pójść na jakiś kompromis. Nie interesują nas oświadczenia. Chcemy zapewnień, że nie będzie zwolnień pracowników – zaznaczają strajkujący.
Hutnicy nie ukrywają, że rozmowy z prezesem Spikiem nic nie wnoszą. - Liczymy na rozmowy z kimś kompetentnym. Może nawet z samym panem Karkosikiem lub prezesem Alchemii panią Wściubiak-Hankó. - Postój przynosi przecież straty. Nasza huta jest znana na całym świecie. Przynosi zyski. Komuś w końcu zacznie zależeć na tym by zakład prosperował.
Strajkujący potwierdzają, że jedna z firm ochroniarskich miała ich siłą wyrzucić z terenu zakładu. - Okazała się, że firma nie chciała podjąć tego zadania – mówi T. Maik.
Hutnicy przyznają, że czują wsparcie nie tylko rodzin i mieszkańców Chorzowa. - Wspierają nas nie tylko hutnicy z innych zakładów ale też górnicy, pracownicy marketów oraz innych zakładów i cały Batory – mówi M. Pyka.
Pracownikom Huty Batory 30 kwietnia kończy się układ zbiorowy, który gwarantuje im liczne przywileje i dodatki. - Chcemy żaby nasze rodziny miały lepiej. Żeby nasza sytuacja finansowa się nie zmieniła. Wszystko wskazuje na to, że i tak wszystko ulegnie zmianie i zostaniemy z gołą pensją 1500 zł – mówią strajkujący.
wojz
Reklama:
Dyskusja:
~xxx
IP: 84.234.*.*
2012-04-06 08:23:32
To jest prawdziwy dramat!cały majątek narodowy trafił w ręce ludzi niekompetentnych,prywatnych inwestorów i zagranicznych spółek!To co kiedyś było największym skarbem narodowym znajduje się obecne w rękach prywaciarzy,którzy dbają jedynie o swoje zyski,a zwykłych ludzi mając za śmieci!